Przejdź do głównej zawartości

Neurologopedia, a medycyna

Na ostatnim zjeździe studiów podyplomowych prof. Michalik przytoczył nam słowa swojej koleżanki,
która stwierdziła, że „neurologopedia z punktu widzenia medycznego to gra w ping-ponga,
a z punktu widzenia logopedycznego jazda figurowa na łyżwach”.
Tak sobie myślę, że ta Pani ma całkowitą rację! 
Medyczne ujęcie jest bardzo jasne, przejrzyste. Jeśli coś jest uszkodzone, odpowiedni zabieg/operacja są w stanie
to naprawić. Lekarze wiedzą co jest za co odpowiedzialne i przy dzisiejszym rozwoju medycyny nie ma większych problemów z identyfikacją i usunięciem problemu. Oczywiście jest to zawód niezwykle trudny i odpowiedzialny, wymagający ciągłego kształcenia i poszerzania swojej wiedzy (chociażby o nowe, znakomite techniki i metody)
nie mniej w porównaniu z zawodem neurologopedy jest rzeczywiście bardziej „poukładany”, więcej aspektów
jest wyjaśnionych, opisanych.

Jestem młodym logopedą, ale zdążyłam się już przekonać, że mój zawód wymaga spojrzenia na każdego pacjenta
z innej (szerszej niż tylko medyczna) perspektywy. Aby terapia przynosiła rezultaty, trzeba niesamowicie kombinować, próbować różnych metod, sprawdzać, co dziecku podejdzie, a co nie, jakie działania sprawią,
że zajęcia będą ciekawą propozycją spędzenia czasu z pożytkiem, a nie tylko przykrym obowiązkiem.
Ważne jest również wieloaspektowe spojrzenie na pacjenta, nawet jeżeli pracujemy tylko nad skorygowaniem wady wymowy, stymulujemy również rozwój poznawczy. Ćwiczenia ogólnorozwojowe są świetnym przerywnikiem,
ale też uczą przez zabawę.

Uważam, że porównanie zawodu neurologopedy (logopedy) do łyżwiarstwa figurowego jest bardzo trafne;
z ciekawości wpisałam hasło w wikipedii, zobaczcie:

”Zimowa dyscyplina sportu” – rzeczywiście, dzieci lepiej pracują w zimie, bo w lecie baaardzo rozprasza słońce
i koledzy na placu zabaw :-)

„…polegająca na jeździe na łyżwach oraz wykonywaniu dodatkowych elementów: skoków, piruetów, kroków, spiral oraz podnoszeń. Często łączy się je w sekwencje i kombinacje.” – zajęcia, ale również cała terapia muszą być prowadzone dynamicznie, z pomysłem, uwzględniając wszystkie obszary rozwoju dziecka (skupiamy się głównie na mowie i wymowie, ale pamiętamy o innych sferach).

„Jest to sport podobny do gimnastyki artystycznej, więc wymaga również zdolności tanecznych, poczucia rytmu, dobrej giętkości ciała oraz koordynacji ruchów.” – no sami powiedzcie, czy tak nie jest? :-)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zapobiegać wadom wymowy?

Tak wielu rodziców zastanawia się, dlaczego ich dzieci borykają się z rozmaitymi problemami komunikacyjnymi i artykulacyjnymi. Często boją się wizyty u logopedy oraz przebiegu samej terapii. Po części to rozumiem. Zajęcia bywają stresujące; niemożność wymówienia wyrazów we właściwy sposób, trudności z ułożeniem artykulatorów i wiele innych mogą powodować frustrację u dzieciaków. Jak zatem działać już od najmłodszych lat, aby do minimum zredukować zagrożenie wystąpienia wad wymowy? 1. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wszyscy chcą dzieciątko "ojojać", a co za tym idzie, mówią do niego tzw. językiem nianiek/matek. Wiem, że osobiście do swojego maleństwa będę mówić poprawną polszczyzną, dlaczego? Bo zanim dziecko zacznie mówić, to słucha i obserwuje buzię swojego opiekuna. Jeśli są to złe wzorce istnieje ryzyko, że samo nauczy się mówić właśnie tak, jak do niego mówiono. Zatem starajcie się mówić do malucha normalnie, bez deformowania słów, czy specjalnego przekrę

Utrwalanie prawidłowej wymowy w mowie spontanicznej

Często bywa tak, że w gabinecie uda nam się wywołać daną głoskę; w nagłosie, śródgłosie, wygłosie. Pojawiają się nawet prawidłowe realizacje wyrazów, zdań, ale po zajęciach maluch dalej mówi "po swojemu". To wcale nie oznacza, że robimy coś źle, że nie umiemy nauczyć! Spontaniczne realizacje to zawsze najtrudniejszy i najdłuższy element terapii.  Co możemy z tym zrobić? Na pewno robić dalej swoje. Sam fakt, że dana głoska "wskoczyła" to już sukces, ale trzeba wieeeluuu powtórzeń, aby prawidłowy nawyk się utrwalił. To trochę, jak z nauką różnych umiejętności, np. gry na instrumencie. Na początku nie wychodzi nic. Stopniowo uczymy się nut, ich odczytywania, aż w końcu próbujemy wydobyć z danego instrumentu dźwięk. Możemy pominąć naukę nut (w logopedycznym rozumieniu ćwiczenia przygotowujące do prawidłowej realizacji danej głoski), ale nie mamy pewności, czy granie ze słuchu zawsze wystarczy (logopedycznie: możemy nauczyć się prawidłowo realizować daną głoskę

Czy leworęczność to powód do zmartwień?

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie zaniepokojona koleżanka. Pani w przedszkolu powiedziała jej, że dominacja lewej ręki u dziecka będzie miała straszne skutki w przyszłości i że natychmiast trzeba coś z tym zrobić. Przede wszystkim trzeba zachować spokój, spojrzeć na dziecko wieloaspektowo (pod kątem tego, co już zostało wypracowane, czy w domu są wykonywane jakieś ćwiczenia) i nie straszyć biednych rodziców! Jeśli dziecko wybrało lewą rękę, jako dominującą, trzeba je w tym wspierać, nie można pozwalać na używanie rąk na zmianę lub obydwu jednocześnie. Ważne jest jednak, aby nie przestawiać dziecka z lewej ręki na prawą! Do skutków leworęczności zaliczymy na pewno opóźnienia w sferze manualnej. Ruchy mogą być nieprecyzyjne, nieporadne, dziecko może być niechętne do wykonywania zadań manualnych, problematyczne może się okazać posługiwanie narzędziami (może, ale nie musi!). Podczas nauki pisania często spotykanym problemem jest odwracanie kierunku stawiania znaków. Prawdopodo