
Jak zatem działać już od najmłodszych lat, aby do minimum zredukować zagrożenie wystąpienia wad wymowy?
1. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wszyscy chcą dzieciątko "ojojać", a co za tym idzie, mówią do niego tzw. językiem nianiek/matek. Wiem, że osobiście do swojego maleństwa będę mówić poprawną polszczyzną, dlaczego? Bo zanim dziecko zacznie mówić, to słucha i obserwuje buzię swojego opiekuna. Jeśli są to złe wzorce istnieje ryzyko, że samo nauczy się mówić właśnie tak, jak do niego mówiono. Zatem starajcie się mówić do malucha normalnie, bez deformowania słów, czy specjalnego przekręcania. Zapewniam, że w przyszłości to zaprocentuje.
2. Smoczek - wiele osób sięga po niego, kiedy tak naprawdę nie ma takiej potrzeby. Wiem, że krzyczący i płaczący od dłuższego czasu maluch może być po prostu męczący dla otoczenia, wtedy rozumiem, że ten smok jest dla biednego rodzica wybawieniem. Ale po co pakować go w buźkę maluszka, który wydaje z siebie nieregularne jęki, próbuje coś artykułować - przecież to tylko znak, że maleństwo rozwija się prawidłowo, to powód do radości! Nie hamujcie takich odruchów. Najlepiej byłoby w ogóle nie używać smoczka, bo naciska on na język i znacznie ogranicza jego ruchomość; jeśli jednak nie uda się całkowicie go wyeliminować, bezpieczną granicą jest wykorzystywanie jego dobrodziejstw do 1 roku życia dziecka. Potem stanowczo odradzam. Inna sprawa, że im młodsze dziecko, tym łatwiej odstawić smoczek. Starszaki mogą być już mocno emocjonalnie związane ze swoim kumplem-smoczkiem i będą się bardzo buntować. Nie wspominam już o tym, że język takiego dziecka może być leniwy... Problemy z pionizacją, z szybką zmianą ułożenia buzi w zbitkach spółgłosek oraz wady zgryzu. Po co borykać się później z tymi trudnościami, skoro można im zapobiec?
3. Kubek niekapek to z jednej strony wspaniały wynalazek, z drugiej bajer ten uniemożliwia prawidłowy rozwój sfery orofacjalnej. Mięśnie ust, ząbki, język - te narządy nie mają możliwości wyrobienia prawidłowych nawyków, nie są aktywne tak, jak przy normalnym piciu. Kubki niekapki kuszą kolorami i innymi udogodnieniami, ale zdecydowanie je odradzam! Stopniowa nauka picia z normalnego kubka (w tym picie przez słomkę) na pewno sprowadzą do minimum ryzyko wystąpienia problemów w sferze orofacjalnej.
3. Kubek niekapek to z jednej strony wspaniały wynalazek, z drugiej bajer ten uniemożliwia prawidłowy rozwój sfery orofacjalnej. Mięśnie ust, ząbki, język - te narządy nie mają możliwości wyrobienia prawidłowych nawyków, nie są aktywne tak, jak przy normalnym piciu. Kubki niekapki kuszą kolorami i innymi udogodnieniami, ale zdecydowanie je odradzam! Stopniowa nauka picia z normalnego kubka (w tym picie przez słomkę) na pewno sprowadzą do minimum ryzyko wystąpienia problemów w sferze orofacjalnej.
4. Dlaczego zmiksowane jedzenie nie jest zalecane przez logopedów? Bo nie stymuluje właściwej pracy mięśni języka, żuchwy, wpływa także na wady zgryzu. Ma również związek z połykaniem, które u wielu dzieci jest nieprawidłowe. Oczywiście nie damy maleństwu od razu jakiegoś stałego pokarmu, najpierw będą to papki, ale zaleca się, aby stopniowo rozszerzać dietę dziecka i nie bać się podania kawałka marchewki, czy zwykłej skórki chleba. Do tego ten nowy pokarm trzeba będzie jakoś chwycić, więc popracuje troszkę rączka :-)
5. Wychowanie językowe - mnie kojarzy się ze szkołą i z domem - bo to dwa miejsca, w których wychowujemy młodego obywatela, ale zarówno rodzic, jak i nauczyciel szkolny mają inny zakres obowiązków. Wychowywać językowo w domu można na wiele sposobów. Przede wszystkim trzeba dużo do dziecka mówić (chodzi o kontakt twarzą w twarz z człowiekiem, nie z ekranem!), warto także czytać dziecku bajki oraz opowiadać o rozmaitych rzeczach, tłumaczyć, wyjaśniać. Ciekawą propozycją jest także wczesna nauka czytania (ale nie warto uczyć czytania na siłę! Można próbować przemycać w zabawie elementy, poznawać samogłoski, sylaby, kolejno całe wyrazy i zdania; super, jeśli dziecko szybko nauczy się czytać, bo to całkowicie zmieni jego sposób postrzegania świata, jednak należy umieć zachować umiar i nie brnąć w to za wszelką cenę). Dodałabym jeszcze tutaj profilaktykę logopedyczną, czyli wszystkie ćwiczenia buzi i języka, w tej chwili prawie każda placówka, która sprawuje opiekę nad dziećmi ma w swojej ofercie zajęcia z logopedą (raczej grupowe, ale zawsze coś). Kiedyś prowadziłam takie zajęcia i miały one dwie części, pierwsza to właśnie wspomniane ćwiczenia buzi i języka, druga obejmowała ćwiczenia ogólnorozwojowe stymulujące wszystkie sfery poznawcze.
6. Jeśli niepokoi Was rozwój mowy dziecka, niekoniecznie pytajcie o radę Waszego lekarza rodzinnego. Zdecydowana większość z nich powie, że przesadzacie, że jeszcze ma czas (a ma już np. 3 latka i np. niepokoi Was język wchodzący między ząbki), możecie też usłyszeć, że chłopcy rozwijają się wolniej. Co do tego ostatniego usłyszałam od jednego z profesorów na studiach, że rozwój mowy u chłopców może mieć opóźnienie wynoszące maksymalnie 3 miesiące; nie widziałam tych badań, ale podobno jest to potwierdzone naukowo. Wracając... Jeśli niepokoi Was rozwój mowy, wybierzcie się od razu do logopedy!
5. Wychowanie językowe - mnie kojarzy się ze szkołą i z domem - bo to dwa miejsca, w których wychowujemy młodego obywatela, ale zarówno rodzic, jak i nauczyciel szkolny mają inny zakres obowiązków. Wychowywać językowo w domu można na wiele sposobów. Przede wszystkim trzeba dużo do dziecka mówić (chodzi o kontakt twarzą w twarz z człowiekiem, nie z ekranem!), warto także czytać dziecku bajki oraz opowiadać o rozmaitych rzeczach, tłumaczyć, wyjaśniać. Ciekawą propozycją jest także wczesna nauka czytania (ale nie warto uczyć czytania na siłę! Można próbować przemycać w zabawie elementy, poznawać samogłoski, sylaby, kolejno całe wyrazy i zdania; super, jeśli dziecko szybko nauczy się czytać, bo to całkowicie zmieni jego sposób postrzegania świata, jednak należy umieć zachować umiar i nie brnąć w to za wszelką cenę). Dodałabym jeszcze tutaj profilaktykę logopedyczną, czyli wszystkie ćwiczenia buzi i języka, w tej chwili prawie każda placówka, która sprawuje opiekę nad dziećmi ma w swojej ofercie zajęcia z logopedą (raczej grupowe, ale zawsze coś). Kiedyś prowadziłam takie zajęcia i miały one dwie części, pierwsza to właśnie wspomniane ćwiczenia buzi i języka, druga obejmowała ćwiczenia ogólnorozwojowe stymulujące wszystkie sfery poznawcze.
6. Jeśli niepokoi Was rozwój mowy dziecka, niekoniecznie pytajcie o radę Waszego lekarza rodzinnego. Zdecydowana większość z nich powie, że przesadzacie, że jeszcze ma czas (a ma już np. 3 latka i np. niepokoi Was język wchodzący między ząbki), możecie też usłyszeć, że chłopcy rozwijają się wolniej. Co do tego ostatniego usłyszałam od jednego z profesorów na studiach, że rozwój mowy u chłopców może mieć opóźnienie wynoszące maksymalnie 3 miesiące; nie widziałam tych badań, ale podobno jest to potwierdzone naukowo. Wracając... Jeśli niepokoi Was rozwój mowy, wybierzcie się od razu do logopedy!
Sprawa smoczka jest nieco bardziej złożona. Niektóre dzieci mają bardzo silny odruch ssania, więc ssanie jest dla nich niemal tak samo ważne jak jedzenie czy spanie. Bywają dzieci, które chcą ssać ciągle i jeśli matka jest gotowa na takie poświęcenie i chce podawać pierś za każdym razem to super, ale często to niemożliwe. To samo tyczy się dzieci karmionych butelką, gdzie karmienie jest za krótkie by zaspokoić odruch. Gdy odruch jest zaspokajany to stopniowo wygasa, jeśli nie, może stać się patologiczny i prowadzić do ssania kciuka, ale też powodować trudności artykulacyjne, problemy z motoryką małą, stymulowanie się dziecka w okolicach ust, nadwrażliwość itd.
OdpowiedzUsuńOczywiście, życie pokazuje, że nie wszystko jest czarne lub białe. Jako logopeda odradzam jednak smoczek u zdrowych dzieci, można go zastąpić chociażby gryzakiem ćwicząc dodatkowo chwyt oraz umiejętność manipulowania przedmiotem.
OdpowiedzUsuń