Powyższe pytanie nurtuje mnie już od dłuższego czasu. Na studiach uczono mnie, że najłatwiej pracuje się, kiedy dziecko zwraca się do nas po imieniu: Kto do Ciebie przyjechał? Magda. Z kim będziesz się uczyć? Z Magdą. Przez cały okres moich studiów przewijały się rozmaite dzieci. Początkowo próbowałam z nimi właśnie tak pracować. To było mi wpajane na studiach i to wydawało mi się wtedy najlepsze. Zaobserwowałam jednak, że dzieci (przynajmniej te, z którymi ja miałam styczność) znacznie częściej i chętniej mówią do mnie "Pani Madzia" lub "ciocia Madzia". Nie ukrywam, że najbardziej lubię być właśnie ciocią :-) To określenie samo w sobie jest takie ciepłe i przyjemne. Przyjeżdża ciocia, nie pani. Fajniej uczyć się z ciocią, niż z panią. Pani jest w przedszkolu, później w szkole. Pani zawsze jest kimś ponad. A ciocia to ktoś, kto jest starszy, ale kiedy bawi się z dzieckiem, "zniża się do jego poziomu" - oczywiście w sensie pozytywnym. Chodz