Przejdź do głównej zawartości

Edukacyjny walor zabawy w chowanego?

Mamy upragnione wakacje. Zapewne wiele dzieci spędza ten czas poza domem; opcji jest naprawdę sporo. Obozy, kolonie, wakacje z rodzicami, półkolonie organizowane przez szkoły i ośrodki - każdy może wybrać coś dla siebie. Mam nadzieję, że większość moich podopiecznych oraz czytelników spędza ten czas aktywnie. Ciężko całkowicie wyeliminować ekrany, ale mocno wierzę, że w starciu z możliwościami spędzenia czasu na świeżym powietrzu wysokie technologie zdecydowanie przegrywają.

Dzisiaj kilka słów o starej jak świat zabawie w chowanego :-)

Mam wrażenie, że bawi się w nią coraz mniej dzieci. A to przecież genialna w swej prostocie propozycja zabawy grupowej!

Już od najmłodszych lat zasłaniamy twarz lub cali chowany się przed dzieckiem po to, aby za chwilę wyskoczyć z głośnym "akuku!". Maluszki bardzo lubią taką zabawę. Później jako większe dzieci mogą bawić się już w większej grupie rówieśniczej. Można chować się w domu lub na zewnątrz. Jako nastolatka wspominam też zabawę w chowanego po zmroku, gdzie potrzebna była już latarka ;-)

Przechodząc do sedna, czy ta forma spędzania czasu wolnego ma jakiś walor edukacyjny?
Oczywiście!

W tej zabawie często trzeba myśleć strategicznie, trzeba wykazać się szybkością i zręcznością. Uaktywniamy dwa ważne zmysły: wzrok i słuch. Uruchamiamy naszą czujność i maksymalnie skupiamy się na osiągnięciu celu - czyli znalezieniu wszystkich graczy, zanim oni się "zaklepią". Konieczna jest zatem podzielność uwagi - bo trzeba szukać kolegów i koleżanek, a jednocześnie czujnie obserwować i nasłuchiwać, czy przypadkiem któryś z nich nie próbuje nas przechytrzyć. Podczas zabawy w chowanego trenujemy również umiejętność współpracy, bo osoby, które już zostały przez szukającego znalezione, mogą mu pomagać w odkryciu kryjówek pozostałych graczy. W końcu dochodzimy do tego, że uczymy się trudnej sztuki fair play; nikt nie lubi przegrywać, ale im szybciej dziecko zrozumie, że nie zawsze wszystko będzie mu się udawać, a porażki są wpisane w życie każdego z nas, tym lepiej.

Zabawa w chowanego to znakomity trening dla naszego mózgu. Umiejętności, które trenujemy podczas gry przydadzą się młodemu człowiekowi nie tylko w szkole, czy w pracy, ale przede wszystkim w codziennym życiu.
A przecież o to właśnie chodzi, aby rzeczy, których się uczymy znalazły swoje zastosowanie w życiu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zapobiegać wadom wymowy?

Tak wielu rodziców zastanawia się, dlaczego ich dzieci borykają się z rozmaitymi problemami komunikacyjnymi i artykulacyjnymi. Często boją się wizyty u logopedy oraz przebiegu samej terapii. Po części to rozumiem. Zajęcia bywają stresujące; niemożność wymówienia wyrazów we właściwy sposób, trudności z ułożeniem artykulatorów i wiele innych mogą powodować frustrację u dzieciaków. Jak zatem działać już od najmłodszych lat, aby do minimum zredukować zagrożenie wystąpienia wad wymowy? 1. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wszyscy chcą dzieciątko "ojojać", a co za tym idzie, mówią do niego tzw. językiem nianiek/matek. Wiem, że osobiście do swojego maleństwa będę mówić poprawną polszczyzną, dlaczego? Bo zanim dziecko zacznie mówić, to słucha i obserwuje buzię swojego opiekuna. Jeśli są to złe wzorce istnieje ryzyko, że samo nauczy się mówić właśnie tak, jak do niego mówiono. Zatem starajcie się mówić do malucha normalnie, bez deformowania słów, czy specjalnego przekrę

Utrwalanie prawidłowej wymowy w mowie spontanicznej

Często bywa tak, że w gabinecie uda nam się wywołać daną głoskę; w nagłosie, śródgłosie, wygłosie. Pojawiają się nawet prawidłowe realizacje wyrazów, zdań, ale po zajęciach maluch dalej mówi "po swojemu". To wcale nie oznacza, że robimy coś źle, że nie umiemy nauczyć! Spontaniczne realizacje to zawsze najtrudniejszy i najdłuższy element terapii.  Co możemy z tym zrobić? Na pewno robić dalej swoje. Sam fakt, że dana głoska "wskoczyła" to już sukces, ale trzeba wieeeluuu powtórzeń, aby prawidłowy nawyk się utrwalił. To trochę, jak z nauką różnych umiejętności, np. gry na instrumencie. Na początku nie wychodzi nic. Stopniowo uczymy się nut, ich odczytywania, aż w końcu próbujemy wydobyć z danego instrumentu dźwięk. Możemy pominąć naukę nut (w logopedycznym rozumieniu ćwiczenia przygotowujące do prawidłowej realizacji danej głoski), ale nie mamy pewności, czy granie ze słuchu zawsze wystarczy (logopedycznie: możemy nauczyć się prawidłowo realizować daną głoskę

Czy leworęczność to powód do zmartwień?

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie zaniepokojona koleżanka. Pani w przedszkolu powiedziała jej, że dominacja lewej ręki u dziecka będzie miała straszne skutki w przyszłości i że natychmiast trzeba coś z tym zrobić. Przede wszystkim trzeba zachować spokój, spojrzeć na dziecko wieloaspektowo (pod kątem tego, co już zostało wypracowane, czy w domu są wykonywane jakieś ćwiczenia) i nie straszyć biednych rodziców! Jeśli dziecko wybrało lewą rękę, jako dominującą, trzeba je w tym wspierać, nie można pozwalać na używanie rąk na zmianę lub obydwu jednocześnie. Ważne jest jednak, aby nie przestawiać dziecka z lewej ręki na prawą! Do skutków leworęczności zaliczymy na pewno opóźnienia w sferze manualnej. Ruchy mogą być nieprecyzyjne, nieporadne, dziecko może być niechętne do wykonywania zadań manualnych, problematyczne może się okazać posługiwanie narzędziami (może, ale nie musi!). Podczas nauki pisania często spotykanym problemem jest odwracanie kierunku stawiania znaków. Prawdopodo