Przejdź do głównej zawartości

Czy rzeczywiście smoczek to samo zło?

Potrzeba ssania - pojawia się u dzieci już w życiu płodowym ok. 15. tygodnia życia. W okolicy 32. tygodnia ciąży obserwuje się skoordynowanie ssania, połykania i oddychania.
Ta umiejętność będzie dziecku potrzebna już od pierwszych chwil życia, kiedy po raz pierwszy będzie pobierać pokarm. Ssanie pełni również istotną funkcję regulującą, wyciszającą i uspokajającą.
Wyróżniamy zatem dwa rodzaje ssania: odżywcze oraz nieodżywcze.

Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: "Czy podawać dziecku smoczek?". Każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia.

Przez pewien czas panowały dwa skrajne przekonania:
  • Pierwsze z nich zakładało, że smoczki powodują wady zgryzu, które kolejno przekładają się na trudności artykulacyjne, więc najlepiej w ogóle nie proponować maluchom smoczków.
  • Drugie było totalnym przeciwieństwem, czyli "daj mu smoczka, niech sobie pociumka, Ty miałaś smoczka do 5 roku życia i jakoś nic Ci nie jest".
Cieszę się, że te dwie skrajności spotkały się w końcu w połowie drogi i ustaliły między sobą pewne zasady!

1. Czujna obserwacja dziecka i jego potrzeb.
2. Odpowiedni dobór kształtu i wielkości smoczka do wieku i możliwości maluszka.
3. Mądre wykorzystywanie uspokajacza (np. podczas sytuacji stresującej, celem uspokojenia i wyciszenia).
4. Wyciąganie smoczka z buzi dziecka, które już zasnęło i ewentualnie domykanie uchylonych ust.
5. Nie proponowanie smoczka podczas zabawy i codziennych aktywności (jeśli maluch jest spokojny), aby zachęcić do mówienia.
6. Pozwalanie na wkładanie do buzi rączek, dużych przedmiotów, co pomoże w odwrażliwieniu i przesunięciu odruchu wymiotnego w głąb jamy ustnej.
7. Podejmowanie prób uspokojenia poprzez przytulasy, noszenie, śpiewanie, czy kołysanie. Dopiero, kiedy te pomysły zawodzą, podajmy smoczek.
8. Rezygnacja z zawieszek smoczkowych.
9. Konsultacja z neurologopedą celem oceny budowy jamy ustnej oraz odruchów oralnych maluszka, a także pomoc przy doborze odpowiednego smoczka.

Podsumowując:
Warto konsultować, dociekać i szukać rozwiązań dla wszelkich trudności. Jednak z szacunkiem, empatią i zrozumieniem dla potrzeb dziecka i rodziców.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zapobiegać wadom wymowy?

Tak wielu rodziców zastanawia się, dlaczego ich dzieci borykają się z rozmaitymi problemami komunikacyjnymi i artykulacyjnymi. Często boją się wizyty u logopedy oraz przebiegu samej terapii. Po części to rozumiem. Zajęcia bywają stresujące; niemożność wymówienia wyrazów we właściwy sposób, trudności z ułożeniem artykulatorów i wiele innych mogą powodować frustrację u dzieciaków. Jak zatem działać już od najmłodszych lat, aby do minimum zredukować zagrożenie wystąpienia wad wymowy? 1. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wszyscy chcą dzieciątko "ojojać", a co za tym idzie, mówią do niego tzw. językiem nianiek/matek. Wiem, że osobiście do swojego maleństwa będę mówić poprawną polszczyzną, dlaczego? Bo zanim dziecko zacznie mówić, to słucha i obserwuje buzię swojego opiekuna. Jeśli są to złe wzorce istnieje ryzyko, że samo nauczy się mówić właśnie tak, jak do niego mówiono. Zatem starajcie się mówić do malucha normalnie, bez deformowania słów, czy specjalnego przekrę

Utrwalanie prawidłowej wymowy w mowie spontanicznej

Często bywa tak, że w gabinecie uda nam się wywołać daną głoskę; w nagłosie, śródgłosie, wygłosie. Pojawiają się nawet prawidłowe realizacje wyrazów, zdań, ale po zajęciach maluch dalej mówi "po swojemu". To wcale nie oznacza, że robimy coś źle, że nie umiemy nauczyć! Spontaniczne realizacje to zawsze najtrudniejszy i najdłuższy element terapii.  Co możemy z tym zrobić? Na pewno robić dalej swoje. Sam fakt, że dana głoska "wskoczyła" to już sukces, ale trzeba wieeeluuu powtórzeń, aby prawidłowy nawyk się utrwalił. To trochę, jak z nauką różnych umiejętności, np. gry na instrumencie. Na początku nie wychodzi nic. Stopniowo uczymy się nut, ich odczytywania, aż w końcu próbujemy wydobyć z danego instrumentu dźwięk. Możemy pominąć naukę nut (w logopedycznym rozumieniu ćwiczenia przygotowujące do prawidłowej realizacji danej głoski), ale nie mamy pewności, czy granie ze słuchu zawsze wystarczy (logopedycznie: możemy nauczyć się prawidłowo realizować daną głoskę

Czy leworęczność to powód do zmartwień?

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie zaniepokojona koleżanka. Pani w przedszkolu powiedziała jej, że dominacja lewej ręki u dziecka będzie miała straszne skutki w przyszłości i że natychmiast trzeba coś z tym zrobić. Przede wszystkim trzeba zachować spokój, spojrzeć na dziecko wieloaspektowo (pod kątem tego, co już zostało wypracowane, czy w domu są wykonywane jakieś ćwiczenia) i nie straszyć biednych rodziców! Jeśli dziecko wybrało lewą rękę, jako dominującą, trzeba je w tym wspierać, nie można pozwalać na używanie rąk na zmianę lub obydwu jednocześnie. Ważne jest jednak, aby nie przestawiać dziecka z lewej ręki na prawą! Do skutków leworęczności zaliczymy na pewno opóźnienia w sferze manualnej. Ruchy mogą być nieprecyzyjne, nieporadne, dziecko może być niechętne do wykonywania zadań manualnych, problematyczne może się okazać posługiwanie narzędziami (może, ale nie musi!). Podczas nauki pisania często spotykanym problemem jest odwracanie kierunku stawiania znaków. Prawdopodo