Przejdź do głównej zawartości

Linearność za wszelką cenę?

Od jakiegoś czasu zastanawiałam się, jak to jest tą sekwencyjnością i linearnością; czy rzeczywiście każda układanka, którą proponujemy dziecku powinna być układana od lewej do prawej? Jak traktować ćwiczenia pamięci sekwencyjnej i symultanicznej? Czy elementy ułożone prawidło, ale niekoniecznie zgodnie z kierunkiem czytania świadczą o prawidłowym wykonaniu zadania, czy jednak nie?

Jak większość rzeczy w moim fachu - odpowiedź nie jest jednoznaczna, wszystko od czegoś zależy :-) nie mniej wiadomo, że każde działanie podczas zajęć powinno mieć wydźwięk i sens terapeutyczny.

Co zatem przemawia za układaniem wzorów od lewej do prawej i konsekwentnym pilnowaniem tej kolejności?
Przede wszystkim stymulujemy wtedy prawidłowy rozwój lewej półkuli mózgu, która przetwarza informacje w sposób sekwencyjny i analityczny, czyli krok po kroku. Jest to szczególnie ważne w przypadku dzieci przejawiających zaburzenia w porządkowaniu linearnym, np. maluchów dyslektycznych. Wtedy ta kolejność układania wzoru linijka po linijce ma ogromne znaczenie. Jeśli dziecko przejawia takie problemy i nie przypilnujemy układania w takiej kolejności może to wpłynąć negatywnie na inne sfery.
Linearność (jak już wyżej wspomniałam) to pojęcie w pewnym sensie tożsame z prawidłowym kierunkiem czytania i pisania. Zatem analogicznie - dziecko, dla którego nauka czytania i pisania to trudny orzech do zgryzienia też powinno być pilnowane z właściwym układaniem elementów. Niektórzy dziwią się, po co układanki i ćwiczenia pamięci, jeśli mój podopieczny ma problemy z czytaniem i pisaniem. Właśnie po to, aby podejść do problemu wieloaspektowo i szerzej spojrzeć na dziecko i jego problem, a tym samym nie zniechęcić! Układanka to zabawa - wcale nie taka niewinna, bo właśnie ściśle związana z kierunkiem, w którym czytamy i piszemy; uczy dostrzegania różnic pomiędzy elementami (przekłada się to na różnice między wyglądem i brzmieniem głosek oraz następowaniem po sobie konkretnych liter, z których składa się dany wyraz). Nauka przez zabawę to zawsze najskuteczniejsza forma poznawania! Często powtarzam, że wtedy "uczę dzieci przez podstęp" :-P
Mózg nabywa nowe umiejętności poprzez powtarzanie i emocjonalne doświadczanie. Nie muszę chyba wspominać, że takie ćwiczenia nie mogą odbywać się ciągle na tym samym materiale, bo wtedy będą dla naszego mózgu nieatrakcyjne, więc wolniej nauczy się nowej umiejętności (...a jednak wspomniałam :-)).

Przejdźmy teraz do sytuacji, w których moim zdaniem możemy przymknąć oko na sekwencyjność...
Zacznę od tego, że z mniejszymi dziećmi staram się tego nie robić, bo nawet jeżeli maluch rozwija się książkowo, stymulacja rozwojowa na pewno mu nie zaszkodzi (oczywiście z głową i tak, żeby dziecka nie zdenerwować, a dostrzec jego potrzeby, zainteresowania i pozwolić na swobodne doświadczanie).
Myślę jednak, że starszakowi, który rewelacyjnie czyta, ale ma trudności w artykulacji np. głoski R możemy pewne rzeczy podarować. Często wprowadzam rozmaite układanki i łamigłówki jako przerywnik podczas żmudnych ćwiczeń artykulacyjnych i wtedy pozwalam na swobodne układanie elementów. Nie uważam, żebym popełniała w ten sposób jakąś zbrodnię, bo nie ma to negatywnego wpływu na inne sfery poznawcze. Podczas ćwiczeń pamięci raczej staram się pilnować właściwej kolejności.

Łatwiej jest ułożyć linearnie wzory, które składają się z elementów o jednolitym kolorze, np. żółte i zielone kwadraciki tworzące kwadrat z dziewięciu klocków. Ale są też trudniejsze wzory zbudowane z takich elementów, które mają np. połowę danego elementu niebieską i połowę czerwoną, do tego klocek może być przedzielony w różny sposób. Wtedy obserwuję, że dzieci starają się najpierw ułożyć "wzorek", a dopiero później uzupełniają elementami w jednolitym kolorze. Bywa, że w takiej sytuacji podpowiadam np. z ilu elementów składa się cała układanka i pomagam dziecku je wydzielić, ale jeśli mój podopieczny radzi sobie swojemu i wzór jest prawidłowo ułożony, a nie wpłynie to negatywnie na jakąś sferę poznawczą, przymykam oko. Można też pokazać, że są dwa sposoby na ułożenie, ale bez oceniania, że ten wykombinowany przez dziecko jest zły.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jak zapobiegać wadom wymowy?

Tak wielu rodziców zastanawia się, dlaczego ich dzieci borykają się z rozmaitymi problemami komunikacyjnymi i artykulacyjnymi. Często boją się wizyty u logopedy oraz przebiegu samej terapii. Po części to rozumiem. Zajęcia bywają stresujące; niemożność wymówienia wyrazów we właściwy sposób, trudności z ułożeniem artykulatorów i wiele innych mogą powodować frustrację u dzieciaków. Jak zatem działać już od najmłodszych lat, aby do minimum zredukować zagrożenie wystąpienia wad wymowy? 1. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wszyscy chcą dzieciątko "ojojać", a co za tym idzie, mówią do niego tzw. językiem nianiek/matek. Wiem, że osobiście do swojego maleństwa będę mówić poprawną polszczyzną, dlaczego? Bo zanim dziecko zacznie mówić, to słucha i obserwuje buzię swojego opiekuna. Jeśli są to złe wzorce istnieje ryzyko, że samo nauczy się mówić właśnie tak, jak do niego mówiono. Zatem starajcie się mówić do malucha normalnie, bez deformowania słów, czy specjalnego przekrę

Utrwalanie prawidłowej wymowy w mowie spontanicznej

Często bywa tak, że w gabinecie uda nam się wywołać daną głoskę; w nagłosie, śródgłosie, wygłosie. Pojawiają się nawet prawidłowe realizacje wyrazów, zdań, ale po zajęciach maluch dalej mówi "po swojemu". To wcale nie oznacza, że robimy coś źle, że nie umiemy nauczyć! Spontaniczne realizacje to zawsze najtrudniejszy i najdłuższy element terapii.  Co możemy z tym zrobić? Na pewno robić dalej swoje. Sam fakt, że dana głoska "wskoczyła" to już sukces, ale trzeba wieeeluuu powtórzeń, aby prawidłowy nawyk się utrwalił. To trochę, jak z nauką różnych umiejętności, np. gry na instrumencie. Na początku nie wychodzi nic. Stopniowo uczymy się nut, ich odczytywania, aż w końcu próbujemy wydobyć z danego instrumentu dźwięk. Możemy pominąć naukę nut (w logopedycznym rozumieniu ćwiczenia przygotowujące do prawidłowej realizacji danej głoski), ale nie mamy pewności, czy granie ze słuchu zawsze wystarczy (logopedycznie: możemy nauczyć się prawidłowo realizować daną głoskę

Czy leworęczność to powód do zmartwień?

Jakiś czas temu zadzwoniła do mnie zaniepokojona koleżanka. Pani w przedszkolu powiedziała jej, że dominacja lewej ręki u dziecka będzie miała straszne skutki w przyszłości i że natychmiast trzeba coś z tym zrobić. Przede wszystkim trzeba zachować spokój, spojrzeć na dziecko wieloaspektowo (pod kątem tego, co już zostało wypracowane, czy w domu są wykonywane jakieś ćwiczenia) i nie straszyć biednych rodziców! Jeśli dziecko wybrało lewą rękę, jako dominującą, trzeba je w tym wspierać, nie można pozwalać na używanie rąk na zmianę lub obydwu jednocześnie. Ważne jest jednak, aby nie przestawiać dziecka z lewej ręki na prawą! Do skutków leworęczności zaliczymy na pewno opóźnienia w sferze manualnej. Ruchy mogą być nieprecyzyjne, nieporadne, dziecko może być niechętne do wykonywania zadań manualnych, problematyczne może się okazać posługiwanie narzędziami (może, ale nie musi!). Podczas nauki pisania często spotykanym problemem jest odwracanie kierunku stawiania znaków. Prawdopodo